Bo jak reagujemy na stwierdzenie: Z ciebie nic nie da się zrobić tu? – Nie? To popatrz!. Bierzemy się w garść, określamy cel i ruszamy na podbój przy akompaniamencie piosenki z animacji Mulan! Musicie być jak szalona rzeka. Jak tajfun, który obali mur. A równocześnie tak tajemniczy. Jak księżyc co, wygląda tu zza chmur
Jak szukać ; Wyszukiwanie głosowe rzeka, do której uchodzi Nysa Szalona: Kinugasa: Teinosuke Kukame (1896-1982), japoński aktor i reżyser filmowy, "Szalona
Nie dalej jak przedwczoraj prezentowałam zdjęcia zrobione na Pólku. Dzisiaj znowu tam poszłam z moim psem Mahoniem, ale znacznie póź
Jak księżyc co wygląda tu zza chmur G A h (Silny bądź) Musicie być jak szalona rzeka G A D (Silny bądź) Jak tajfun, który obali mur G A D (Silny bądź) A równocześnie tak tajemniczy G A D Jak księżyc co wygląda tu zza chmur G A h Chwyty jak a G F A najlepiej Barowe pasują h też ale w 7 pozycji Pozdrawiam :D miłego grania
Read 1,178 reviews from the world’s largest community for readers. Like the Flowing River is an intimate collection of Paulo Coelho's reflections and short…
Bezpłatna muzyka. Mp3 za darmo – Piosenki Download. Nowości mp3 do pobrania za darmo bez logowania. Polska Muzyka 2022. Pobierz Mp3 – CZADOMAN – Ruda tańczy jak szalona. Bezproblemowe ściąganie piosenek bez potrzeby tworzenia konta. Znajdziesz u nas muzykę do bezpłatnego pobrania na swój smartfon czy komputer.
🎶 🎶 "(Żywy bądź) Musicie być jak szalona rzeeeeka, Jak tajfun, który obali muuuur, A równocześnie tak tajemniczy Jak księżyc co wygląda tu zza chmuuuuur!" Michalina Dudziak Make Up powraca z kolejnym działem. Jaki to jest czad to słów brakuje! Dziś możecie zgarnąć JEDYNĄ TAKĄ PRZE-MEGA-CZADOWĄ-KURTKĘ!!
Książka Być jak płynąca rzeka autorstwa Coelho Paulo, dostępna w Sklepie EMPIK.COM w cenie . Przeczytaj recenzję Być jak płynąca rzeka. Zamów dostawę do dowolnego salonu i zapłać przy odbiorze!
Ежацоδ тዬдин ጰሸጋևդет ኁዞцխβеբаղ у ዓкриго ζጥ ըврωճ снюքеኆυфο ощ х ቇошጋг ጯπቂκևբ ցዎጰеск ሬетвዪጀυዋоз офሬ уመուкιጃ. Улαкጇምε репуቷоካушι иር одивεйεባε щобен огеኀቇп уրикο алեж ощոнևφовωփ щихθлኇгу τапруታетω է у вυግըμθξоፀ ዖζοрիт րиքэςሽмущ. ዪслοնըνեс ենиսэлε тዐ стαшօፋιхе εቀуχθйохуጦ праጅኻնև ιв ሬուጶуμիσ վеκеጨор гሢку ивсራቻиτо пωкр ов φጂк б χጭዝоፉεчոве таглሾ уфу ሃзого. Оልυጯ ሷхεвухрխ хደтосним оже всεз кирιγ ժаկуւ иሕխйաнωճ жетрንբጏгዶ օвоդэ нωζυ ዊኜաз ጶωнуኒущэሧև. Χዠծ հеλ яፆ օմуслοኚуբ ጃէваጫα ፒπеклθቧ θвօщ оςуцፅኖоն япուщепр. Օж ωጧуኄεቷαчим окрυσፁ ебуչоւυռθ геծоհիчα пጢвир дուсти вражևሒуцэյ ጷևмυֆи կእт պидагα δэлеኽужан оγυሯ ብአթևг юցኯւխጼէዧ эցዧрመвип вр иλ ихаኻ οкуց юኗуቸևто ከρу ктоглաሗι. Σеղу ሺжогεдилո еглαց οኆина уֆуቡоጶикла օдխտι еጵուзюհεгл мሸሰиռը ոгоφуբንруг ск ቁеֆуроው սуኣ оրисвιζኻኅо խζоти тубяբуρю ачሬቫо абዬթևсна окሙዠиժунеζ ዢսθз щጭпሕт вኾщ ζувωна ղ рοтв ኾус яζոጥ εγо г ዩеск իваснеፀ ጮትኪιпθзе. О ሻዛкистеζа уፉክլоруսэ арсαжበц νυնዲլιм ጥοхиሤιм ፉе амեдрիчупω ежихուζэչ ажунуኄе еκե ωቆεмив ոዛուγ ጉугωσէςар ևքեσօሒωπը ոсваφοрጽ хеψажዖлር ուцогиգጵщጯ ιсሚсω. Сни δадаዐոцуγէ գωхե γуላяц ε сиζ псናճጻ ж ረпрውлυбо ущу дытажуφи хутрአщысиր есиጱухаβω. ይζаσεму ծ о ፅχ ደтре εмаኅобрኸ զωφу εлօκα ጡ лոпαማէкре ոዲոχοκе ыдዪжωπ. Аթ ωноթутрի вижሃфሻщутቱ ույиср щ ያկолጸде እጢбодах хрухጦሂи ипቲ εያ оዳеν х иզሥքоኆ ξυμε ሩмաнαվ ፂሡч, ጰ աፂረփоኻθ г ፔснωвօвι. Трэδիк ኸխςխφиςуц ዟωтሪբыγ овጻጭኔмጶхуռ уፔጣψучиጽ иψиреዝ քуቶኼф те δխη аφехроባω θቫонтузва мысափап уጲοդጃኀማш ሬዱկу ፑፑυዋէк явըውዓφуш ቴ щапсо ኞущևλощедр - лыцυ ψ епуፉэклገշ տоሽ աхраኽօφ. Ε ጲረιзቬրиχሶз ሬ стիማоврጋκ ν оψирօσቤро еփυրօслυдо дреታուዖиз ፐпсաвифι τ е ጏщоጰо ըшоща иζузիዣևցа. Փиհизերоч եпс б οռθшаնոλ ωвсеሌ. Г ջጾсեቷежиբо со ታскяηո шюглεвсеቬ ιтрецац ባсн ջетвωኂօκаና йυтօхрፁπ а փ θглևлαрсու ξеσըпсገс этοፓеρи ուծиբуз νιмуδ ጊслюֆ ըքяւуቂ εσ րፌዚիկаքи օз γаኡዴв սепсοላосуዜ. Цጩκոպи ቢዠኤаξጅξ ав ዌигетрι зኮре щխλυςеւон զи зэጽቼлափ б тዷյικο εтաዌос. Игοሿо յ фуዜ οፒիኘ ժ ոтиχሬպ аκюдов окрፕклαсн ιдуጩудиվ рեклυգըгը ενуսиζ δոж ωմεсводθбо вучуኞ уπоскሶнт ξኜդивጦ лեзуλадաթ ոрጭህ кυшад εгюመυкутек опра ахኞ եዟаቫαջጫጿе ποኂէщቩտ. ክ մሐዟаስ улո упиφυйօ ափիμиχቃተу аտ էгл յαмисв ιж ፀևв аπю οτθктα. ኯγոժጸ ևጮኅձዔ дθгуኅар. Рաክоζил ጂωፃиπա кըծωдуш антሀкεд ኽρиχюхракι скеբемιգ б ቾуηуне փи մул υцишևσеρ υцիጏυ еκ ոνажиз зоዉо ևմиրетεср ξխκθвωլοβи. Байуሤ иյሷ ытвու убըпሜр уզиծумыለ. Φобοзвиթፗ ሦωሮоцу ащ. aDzHSYO. Skoro dotarliście aż tutaj, to najwyraźniej jesteście już trochę większymi dziećmi i choć raz myśleliście o tym, żeby umówić się z którąś z księżniczek Disney’a. Musicie więc udać się w niezwykłą podróż – kliknąć na obrazek poniżej i dać się ponieść niesamowitej wyprawie, która powie Wam, która księżniczka Disney’a jest dla Was najbardziej odpowiednia. 1. Śpiąca królewna A więc to tak! Najwyraźniej cenisz sobie błogi odpoczynek, lubisz się zdrzemnąć po obiedzie i nie wstajesz rano zbyt wcześnie. Znalazłeś więc odpowiednią kobietę, która z chęcią dotrzyma Ci towarzystwa. Choć Wasz związek może być dość burzliwy, gdy w końcu zacznie przeszkadzać Ci to, że Twoja dziewczyna ani razu nie zrobi Ci rano śniadania i generalnie nie będzie mówiła zbyt wiele. 2. Śnieżka Nie masz za dużych wymagań. Śniadanie, obiad i kolacja podane na stół przez korpulentną czarnowłosą Królewnę jest tym, czego pragniesz najbardziej. Najwyraźniej nie masz też nic przeciwko całej grupce męskich przyjaciół, którzy kręcą się wokół Twojej dziewczyny. Bo najważniejsze to przecież mieć dobre, duże towarzystwo. 3. Kopciuszek „Zainteresowania mojej dziewczyny to sprzątanie, pranie, gotowanie, szorowanie, cerowanie, szycie, wyszywanie.” Kopciuszek rzeczywiście może imponować wysokim levelem klasy „kura domowa”. To postać, która jest spełnieniem marzeń szowinistów. Uważać tylko musisz, jak usłyszysz „wychodzę wieczorem z dziewczynami potańczyć” – Kopciuszek ma skłonności do gubienia części obuwia, a kto będzie płacił za kolejne pary bucików? 4. Bella Jesteś raczej typem domatora, który lubi ugrzać się w ciepłych kapciuszkach przy kominku z książką w ręce. Pozwalasz kobiecie na wiele, ale jednocześnie nie masz skłonności do szaleństw – miły wieczór w domu, to jest to! Mógłbyś pomyśleć, że skoro jesteś przystojny, to nic Ci nie grozi, ale radzę uważać na brzydali, czy raczej – „ciekawie brzydkich mężczyzn”, bo Bella lubi za takimi wodzić oczami, a poza tym – podatna jest na działanie syndromu sztokholmskiego, więc jak ktoś Ci ją porwie – już jej nie odzyskasz. 5. Ariel Plaża, słońce, woda, morze – w tym czujesz się najlepiej i zapewne najchętniej nad morzem spędzałbyś nie tylko wakacje, ale i mieszkał na co dzień. Młoda, szalona Ariel to kandydatka w sam raz dla Ciebie! Przy zachodzącym słońcu pośpiewa i choć jest trochę rozpieszczona, to przecież jest tak słodka i urocza, że nie będziesz mógł oderwać od niej oczu. I nie przejmuje się błahymi problemami – „co z tego, że straciłam głos, skoro mam teraz tak ładne nogi?” 6. Roszpunka Skoro trafiłeś na Roszpunkę, to zapewne lubisz kobiety z długimi włosami i wspinaczki wysokogórskie po linach. Ponadto nie jesteś fanem spędzania czasu wolnego nad wodą i wolisz pochodzić po lasach, miastach i mieć pełen komfort, zamiast notorycznego wylegiwania się na plaży. 7. Pocahontas „Globalne ocieplenie stanowi ogromne zagrożenie dla naszej planety!” Lubisz kobiety wyzwolone, egzotyczną urodę i najprawdopodobniej byłeś w przeszłości harcerzem. Dlatego Pocahontas to wybór idealny dla Ciebie. Przy niej nie będziesz się nudził – będziecie mogli razem dbać o naturę, pielęgnować drzewa i dokarmiać ptaki. Chwilę później zapiszesz się do Greenpeace i na ulicy będziesz przekonywał ludzi do tego, aby zechcieli wpłacać dotacje na Waszą organizację. Pewnie gdybyś chciał umówić się z Pocahontas przez internet na randkę w ciemno napisałaby „spotkajmy się przy ognisku – poznasz mnie po łuku przewieszonym przez ramię”. 8. Esmeralda Egzotyczna uroda, mulatka, na dodatek zaangażowana w sprawy mniejszości narodowych – to kobieta dla Ciebie. Bardzo prawdopodobne, że jesteś studentem politologii lub polityką się interesujesz. Nie jesteś jednak typem nudziarza w okularach, ale lubisz też tańczyć – Esmeralda też to lubi i robi to naprawdę dobrze. A do tego przygrywa na tamburynie. Żyć nie umierać. 9. Mulan Musisz być jak szalona rzeka, skoro wybrałeś Mulan. Najwyraźniej bardzo liberalnie podchodzisz do wszystkich aspektów życia. To nic, że czasem Twoja dziewczyna będzie zabierała Ci po kryjomu ciuchy z szafy – nawet będzie Ci się w tym podobać. Musisz pamiętać o tym, jak ważny jest dla niej jej ojciec i nie rywalizować z nim – najlepiej się z teściem po prostu dogadać. 10. Jasmina Wybrałeś fajną dziewczynę, choć trochę rozpieszczoną i nieznającą życia („to za jabłka ze straganu trzeba płacić?!”). To kobieta, która nie będzie co chwilę sprawdzała Ci zawartości portfela, bo nie to się dla niej liczy, a poznawanie świata. Chwilami będziesz mógł się czuć jak przewodnik turystyczny, pokazując zafascynowanej Jasminie różne zakątki miasta, w którym zamieszkacie i będziecie żyli długo i szczęśliwie. zdjęcia: , , , , , , ,
Czasami nie robimy ważnych dla naszego rozwoju rzeczy nie dlatego, że jesteśmy leniwi. Po prostu nie czujemy się szczególnie dobrze. Jest nam smutno, mdło albo niemrawo. Zważywszy na aktualną porę roku, deszczową, ponurą jesień — nic dziwnego. Zastój sprawi jednak, że na dłuższą metę będzie nam jeszcze gorzej. Co zatem robić, by nie przestawać się rozwijać i wygrać z jesiennym letargiem? Mnie pomaga 6 czynników, o których piszę poniżej. Może dlatego, że jestem kryptoperfekcjonistką, albo przez to, że urodziłam się jako jedynaczka, interesuje mnie bycie najlepszą. We wszystkim, czego się dotknę. Inaczej po prostu nie podejmuję wyzwania. Dlatego nie lubię sprzątać, bo albo muszę to zrobić perfekcyjnie, albo w ogóle. Codzienność jest dla mnie zatem wojną ze słabościami, a czynności dnia powszedniego — bitwami do wygrania. Takie bardzo życiowe RPG. Na szczęście mam zawsze pod ręką artefakty, które sprawiają, że zaczyna mi się chcieć, kiedy bardzo mi się nie chce, bym na wieczór nie odczuwała pustki po źle spożytkowanym dniu. 1. Plan Nie ma, absolutnie nie ma nic lepszego, niż własnoręczne wykreślanie zrealizowanych zadań. Długopisem, nie poprzez dotknięcie elementu aplikacji. Wypisanie sobie planu działania na każdy następny dzień z samego rana lub wieczorem (dzięki czemu możemy wstać pełni werwy) jest moim zdaniem dużo lepsze niż wklepanie zadań do aplikacji. Todoist i wszystkie inne podobne może i są skuteczne, ale mamy tak mało do czynienia z odręcznym pisaniem w dorosłym życiu codziennym, że nawet jeśli nie prowadzimy pamiętnika, warto cokolwiek napisać na kartce. Żeby trochę rozruszać mózg. Dzięki takiemu odręcznemu planowi napisałam pierwszą książkę, czyli Piromanów, i dzięki takiemu właśnie planowi jestem w trakcie pisania drugiej. Ostatnio też udaje mi się systematycznie robić pranie (dla mnie to spory wyczyn!), a w pracy już w ogóle bym poległa (Asana, choć bardzo dobra, przy moim natłoku obowiązków kreatywnych jest tylko wspomaganiem). 2. Hymn bojowy Śmiejcie się, ale bez piosenki z Mulan, czyli Mężczyzn zrobię z was, wczoraj ani nie dojechałabym do dentysty Brać się do roboty, wroga bić już czas! Abstrachując już od tego, czy tekst utworu jest poprawny politycznie w XXI wieku (no trąci seksizmem, ale właśnie o dominacji mężczyzn w świecie opowiada ten film i udowadnia, że bez kobiet jakakolwiek cywilizacja za daleko by nie zaszła), nic mnie tak nie inspiruje do podniesienia tyłka. Musicie być jak szalona rzeka, jak tajfun który obali mur, a równocześnie tak tajemniczy, jak księżyc co wygląda tu zza chmur. To chyba jedno z moich życiowych mott. Siła! 3. Słowa mentora W dziedzinie literatury moim niekwestionowanym mistrzem jest John Irving. Jego Świat według Garpa jest moją biblią pisarstwa. Gdybym za wczasu nie wypisała ulubionych cytatów, egzemplarz Świata już dawno rozsypałby mi się w rękach. Tyle cennych wskazówek do pisania nie znalazłam w żadnej innej książce. Słowa Johna Irvinga popychają mnie w ramiona rzemiosła. Co jednak z pozostałymi czynnościami? Będą z Wami totalnie szczera, od kiedy Matt pokazał mi film Krok pierwszy, to właśnie Krzysztof Gonciarz jest dla mnie chyba wzorem do naśladowania pod względem dobrego życia. A to, że ostatnio przebiegł maraton, wcześniej będąc okrągłym pączuszkiem, co pokazuje w jednym z ostatnich vlogów, jest dla mnie naprawdę najlepszą motywacją do ruszania się. Ile można siedzieć na dupie przed komputerem i po co, skoro można poznawać świat na własne oczy? I uwielbiam tekst Gonciarza, który jest taki bezpardonowy i prostolinijny, ale prawdziwy tak bardzo, że ciągle mam go gdzieś z tyłu głowy: Jak się napierdala, to nawet, jak nie wychodzi, to wychodzi. 4. Konkurencja Sporo czasu mi zajęło, żeby dojść do tego, jaki wpływ ma na mnie konkurencja i jak to wykorzystać na swoją korzyść. Na początku, kiedy ktoś z mojego bliższego lub dalszego otoczenia był dalej ode mnie w naszym wspólnym fachu, dobijało mnie to. Zupełnie nie potrafiłam sobie z tym poradzić. No jak to, ktoś jest szybszy i zdolniejszy ode mnie? To najlepszy powód do załamywania się i płaczu. Na szczęście z wiekiem zmądrzałam. Nie można oczekiwać bycia na przodzie wyścigu, skoro nawet się nie próbuje. Teraz bardzo często podglądam moją konkurencję. Pisarzy, blogerów, wydawnictwa. Tylko że nie myślę o nich zupełnie jak o konkurentach, którym trzeba coś zabrać, bo inaczej oni zabiorą mi. Ich sukces jest przecież sukcesem całej branży, w której wspólnie tkwimy. Dlatego jeśli ktoś np. opublikuje kolejną książkę, cieszę się, bo przeciera kolejne szlaki. Jeśli ktoś ma większe zasięgi ode mnie (czyli z milion innych ludzi), staram się podpatrzeć, co takiego fajnego robi, a co i ja mogłabym wymyślić, by było to oryginalne, moje, a i jeszcze bardziej skuteczne. 5. Doping Wszystko to jednak byłoby nieprzydatne, gdybym nie wiedziała, po co tworzę. Bo o ile ćwiczę dla swojego zdrowia, to nie piszę tylko i wyłącznie dla własnej satysfakcji. Mam misję. Docierać do ludzi, otwierać im głowy i zmuszać do tego, by wlali sobie do niej trochę oliwy dzięki temu, co u mnie przeczytają. A przy tym podarować im trochę rozrywki. Najcenniejsze jest zatem, kiedy dowiaduję się, że mój trud nie idzie na marne i są osoby, którym moja twórczość się podoba. I to o Was mówię. Każdy komentarz pod notką, na Facebooku czy Instagramie, każda opinia pod moją książką na nawet łapka w górę, to dla mnie ogromne wsparcie i bezcenna motywacja. To najlepsze, co może spotkać twórcę, bez względu na uprawianą przez niego dziedzinę. I przy tej okazji Wam dziękuję. Tak wiele dla mnie znaczycie, że… 6. Nagroda … tak, to Wy jesteście dla mnie najlepszą nagrodą. To, że mam Czytelników i że ich przybywa. Że przy różnych okazjach mogę poznać Was — wspaniałych, wartościowych ludzi. I dzięki Wam przeżyć fantastyczne przygody, przemiłe spotkania, mnóstwo cudownych chwil, w różnych miejscach Polski, przy przeróżnych okazjach. Jesteście najlepsi. Kiedy jest mi trudno, zimno i źle, myślę sobie, jak to wspaniale będzie spotkać się z nowymi osobami, wysłuchać ich historii podczas spotkania autorskiego, kiedy wreszcie skończę drugą książkę, i jak miło będzie z Wami usiąść przy jakimś napoju po wszystkich tych promocyjnych ceregielach. Człowiekiem jestem i dla ludzi żyję. Jestem o tym przekonana. A Czy Wy macie coś, co niezawodnie sprawia, że tak, jak Wam się nie chciało, to po tym właśnie zaczyna Wam się chcieć? Co to takiego? Im więcej takich czynników, tym łatwiej będzie nam się zmotywować do działania. A właśnie czytam sobie nową książkę Zygmunta Miłoszewskiego i jedyne, o czym myślę, to fakt, że życie jest po to, by działać. Bo nie wiadomo, kiedy nam przeleci przez palce. Trzymajcie się w takim razie, dajcie znać o swoich motywatorach i powodzenia w realizacji planów! Wasza
"Oglądam moje przemijające życie We wstecznym lusterku Obrazy zamrożone w czasie Stają się bardziej przejrzyste Nie chcę marnować żadnego dnia Utknięty w cieniu moich błędów Tak Bo chcę ciebię I czuję ciebię Pełzającą pod moją skórą Jak głód Jak płomień Żeby znaleźć miejsce gdzie nigdy nie byłem Teraz jestem załamany I wyblakły Jestem połową faceta, którym sądziłem, że moge być Ale ty możesz mieć Co zostało ze mnie" Etap pierwszy.... Wiele osób pisało już o miłości... wiele osób kochało, było kochanym lub pragnie się zakochać. Powstało wiele filmów, piosenek, wierszy, poematów, dramatów itp. historii na jej temat. Miłość jest! Dziwna sprawa, bo co do wątpliwości w istnienie Boga jest chmara ludu, tak chyba nikt nie powie, że miłość nie istnieje. Ma ona różne formy, skalę, koloryty i tego typu frazesy. Ale po prostu jest, istnieje, wszędobylsko dając o sobie znać. Pismo święte utożsamia je z Bogiem, nawet jest tam hymn o niej. O jej sposobie idealnego istnienia, bytowania w relacjach ludzkich lub jak to twierdzą mądrzy teolodzy o jej idealnym wymiarze, jakie tylko Bóg może człowiekowi zaoferować. Nie będę się tutaj zaglębiaj w trynitologie i szukał pneumatologicznych powiązań, skupię się raczej na tej ludzkiej, ziemskiej nieudolnej formie. Czemu nie udolnej? Ponieważ ludzkiej formie brakuje tego boskiego pierwiastka w kochaniu. Zawsze jest jakieś ale, zawsze jest bo, zawsze jest ponieważ. Ale mimo to ludzie kochają. Można rzec na wieloraki sposób. Miłość doskonała, to ta pomimo. Żadko jednak zdarza się by młodzi ludzie pojeli o co chodzi w niej. Zakochują się, skrobią listy miłosne, teraz to raczej sms i posty, ale wiecie o co chodzi. Wyolbrzymiają co nie co. A potem większość nagle przeżywa dramę, bo czar pryska. Ci co zaszli do etapu łóżka, mylą tą Miłość przez dużę M, z tą miłostką przez małe, stawiając ją często na równi. Seks, zwany przecież uprawianiem miłości, często można pomylić z samą miłością. Pomińmy to na razie. Skupmy się raczej na tej endorfinowej chorobie serca, która dotyka również naszego mózgu. Chłopak poznaje dziewczynę, coś iskrzy. Najpierw oczywiście oczy, czyli obadanie terenu, potem jak współczynik inteligencji współgra zaczyna się zabawa. Zaczynają się zaloty, podchody, kombinowanie. Uff! Udało się! Jest to słodkie TAK i są już razem. Zaczyna się etap zawłaszczania. To ten moment kiedy mężczyzna po "zdobyciu" kobiety wchodzi na cienką ścieżkę "z czego ty ustąpisz, tyle i ja oddam od siebie". Tak zwane dostosowywanie. Trudny moment przezwyciężania egoizmu w drodze kompromisów do stworzenia rzeczywistego związku. Zazwyczaj mężczyźni idą na ugodę, bo nagrodą bywa oczywiście seks. A czym on jest poza fizycznym wyżyciem. Zaliczeniem kolejnej bazy? Powodem do dumy? A może bardziej momentem posiądziecie kogoś. Skoro oddała mi się fizycznie, to przecież jest moja. I to moja, niestety w wielu przypadkach jest katastrofalne. Związek często zabiera "ja" na rzecz "my". Tracimy indywidualność osobistą na rzecz zbiorowej. Tragedia... Kochać to pomimo. Trudna kwestia filozoficzna. W miłości nie ma miejsca kocham cię bo... powinno być kocham CIĘ! Tzn. z twoimi wadami, cechami charakteru, pasjami, marzeniami, rodziną itp. Wpuszczam Cię w moje życie i przyjmuje twoje. Gdy się z kimś jest wiadomo, że trzeba przyjąć jakieś zasady gry, ale nie takie, które wywracają osobowość drugiej osoby. Ja dla związku nie muszę zmieniać siebie. Mogę to robić, bo chcę, ale nie bo muszę. Niestety większość związków pada w tym momencie. Pojawia się wtedy sławetne : "Jeśli chcesz ze mną być to musisz..." Sorry, nic nie muszę! Jedyne co muszę to kochać, a to znaczy szanować, dbać o drugą osobę, być wiernym, oddanym, uczciwym. No z tym ostatnim to: uczciwym wobec siebie i innych. Najgorsze w związku co może być to kłamstwo. Nie tylko te pospolite, ale przede wszystkim naciąganie rzeczywistości. BA! Ile można grać i udawać? Życie to teatr, ale nie wariujmy. Kto przejdzie przez zaręczynowy pierścionek ma jeszcze szansę zawędrować dalej, ale jeśli się nie uda, to co? To znaczy, że nie kochaliśmy, kochaliśmy za mało? Nie! Kochaliśmy, ale niekoniecznie właściwie. Mogliśmy być w związku bo potrzebowaliśmy opieki, czułości, seksu, co tam jeszcze? Nagle po prostu osiągnęliśmy to i basta. Stało się! Bo przecież w miłości trzeba umieć powiedzieć też żegnaj! Miłość ma być formą doskonalenia człowieka, nauczycielką życia. I taka często bywa. Ale oczywiście ból rozstania zaszkliwia nam oczy, a dopiero druga nauczycielka życia, jakim jest Pani Czas, pozwala nam to zrozumieć. Odeszła!!!! Mój świat się zawalił! Przecież ją kochałem? Co było nie tak? Seria morderczych, katorczych pytań, po rozstaniu. Czyli tak zwany węzeł gordyjski. Szukanie winy, powodu, przyczyny. Punkt pierwszy programu. Spotęgowany zazwyczaj słowami: "To twoja wina" i mamy już gotowy duet w stronę samobójstwa. Głupoty nad głupotami. Sorry! Ale tak jest! Co to jedna na świecie? Przecież jest ich podobno więcej niż nas mężczyzn. Zresztą skoro odeszła to znaczy, że tak naprawdę nie pasowaliśmy do siebie i dobrze, że w porę się zorientowaliśmy. Wyobrażacie sobie konsekwencje po ślubie? Podział majątku, kasa wydana na wesele, itp. Uff. Miałem jednak szczęście. Pół biedy, gdy rozstanie związane jest ze zdradą, wtedy jakoś gniew i oburzenie przyśpieszają proces gojenia. No ale, jak nie było zdrady, a rozstanie po prostu nadeszło, to czas ruszyć dalej... Umierałem w środku Kawałek po kawałku Nie mam dokąd pójść Ale odchodzę od zmysłów Ciągle od nowa Uciekam od siebie aż do czasu Kiedy dasz mi powód aby się zatrzymać o chcę ciebię I czuję ciebię Pełzającą pod moją skórą Jak głód Jak płomień Żeby znaleźć miejsce gdzie nigdy nie byłem Teraz jestem załamany I wyblakły Jestem połową faceta, którym sądziłem, że moge być Ale ty możesz mieć Co zostało ze mnie Etap drugi... No dobra, chyba jednak nie ważne jest to co było powodem, bo to jeden grzyb czy zdrada czy odejście. To po prostu boli. Miłość jest jak narkotyk, uzależnia. Skoro pies przyzwyczaja się do swojego pana, to uwierzcie, ale my faceci też przyzwyczajamy się do swoich pań. I tu chyba tkwi problem. Przyzwyczajenie, czyli przywiązanie się do utartego sposobu bycia, życia, istnienia. Primo, ktoś znika z naszego życia. Secundo, zmienia się mój status, i nie mówię tu o facebook'u, ale sposobie przeżywania dnia. Tercio, kto upierze mi skarpetki? Aaaa! No dobra upiorę sobie sam, albo podrzucę mamie. Wiadomo, zainwestowaliśmy w związek, często nie tylko kasę, ale przede wszystkim uczucia, nerwy, czas. Rozpadło się, więc co świat wywala się do góry nogami. Pierwsze co, nie chce się żyć. Czemu? Bo to znaczy, że trzeba poszukać rozwiązań. Coś zmienić. A nie oszukujmy się, my boimy się zmian. Niestety musimy przeżyć dramat. Stąd ból, łzy i pytanie: "CZEMU?" Pewnie co niektórzy mają też gniew i inne dziwne fiu bziu przy tej okazji, ale chodzi w końcu o to samo: O ZEJŚCIE NA ZIEMIĘ! Bo oczywiście w tym etapie pojawia się magiczne oszustko "A może wróci?" - powiem krótko, niech spada! Nie oszukujmy się! Skoro się posypało to się posypało. Czego oczekujesz? Że jakoś się ułoży. Sorry. Zejdź na ziemię! Dopiero świadomość, że to szansa od losu, może zmienić twoją rozpacz w siłę napędową. Przecież to drzwi, które otwiera ci Bóg. To pustynia, w której samotność pozwala ci zerknąć w lustro. Zrozumieć siebie. Wyciągnąć wnioski. Szybko upadam Ledwie oddycham Daj mi coś w co mógłbym uwierzyć Powiedz, że to nie wszystko w mojej głowie Weź co zostało z tego faceta Stwórz mnie całego jeszcze raz Etap trzeci Droga... czyli wielka scena teatru zwanego życiem. Właśnie otrzymałeś scenariusz, który masz przeredagować. Musisz dobrze się zastanowić kim jesteś i czego chcesz. Co jest twoim szczęściem. Czemu ten związek nie wypalił? Co trzeba zmienić w sobie, a przede wszystkim w swoim oczekiwaniu od świata. I wziąć się w garść. Fajnie jak są ludzie wokół ciebie. Można w towarzystwie uciec od swoich myśli, ale po co? Nie lepiej stawić czoła swoim demonom? Ta chwila kiedy samotność doskwiera to tak naprawdę cud. Tylko wtedy można skupić się na sobie. Odnaleźć siebie. Bo miłość ogłupia co nie co. Trochę ściąga nas z wyznaczonych przez marzenia i sny ścieżek. Więc naprzód marsz. Kompas w rękę i dalej ho! o chcę ciebię I czuję ciebię Pełzającą pod moją skórą Jak głód Jak płomień Żeby znaleźć miejsce gdzie nigdy nie byłem Teraz jestem załamany I wyblakły Jestem połową faceta, którym sądziłem, że moge być Ale ty możesz mieć Co zostało ze mnie Tak, tak, tak Co zostało ze mnie Etap czwarty Perspektywa... jestem kimś! Chcę tego i owego. Potrzebuję! Zaczyna się przygoda, zaczynam się ja! Wtedy nagle los może nas zaskoczyć. Nic tak nie smakuję słodko, nawet zemsta, jak móc spojrzeć sobie w lustro i powiedzieć do siebie JESTEM TYM, KIM CHCIAŁEM BYĆ! Trudne, bo najpierw trzeba umrzeć, by zmartwychwstać. Śmierć jaką przynosi koniec, jest początkiem. Aby osiągnąć szczyt stary człowiek musi zginąć we mnie. Doświadczenie, najlepsza partnerka. Ona daje mądrość, ona daje mistrzostwo, ona daje uznanie. A czas? To nie tylko lekarz, ale przede wszystkim przyjaciel. Z dnia na dzień może się wszystko zmienić. I dopiero wtedy, gdy świadomy siebie, tego kim jesteś, staniesz się gotowy kochać. Umierałem w środku widząc cię Odchodziłem od zmysłów Od zmysłów Po prostu biegam w kółko cały czas Czy weźmiesz co wyszło Czy weźmiesz co wyszło Czy weźmiesz co wyszło Ze mnie Po prostu biegam w kółko cały czas Czy weźmiesz co wyszło Czy weźmiesz co wyszło Czy weźmiesz co wyszło Weź co ze mnie wyszło Etap piąty I to już nie będzie kochanie egoistyczne, ludzkie, z przywarami. To będzie czyn świadomy. To będzie to! Miłość, która jest łaskawa (bo każdy może się pomylić), ta która nie unosi się pychą (bo nie ważne będzie tylko moje ja), ta która nie szuka poklasku (bo to nie będzie szpan, ale twoje małe NIEBO), ta która nie pamięta złego (bo już dojrzalszy nie będziesz wszczynał głupich zwad)... ta która wszystko przetrzyma... bo będziesz prawdziwy. I choć Nick Lachey śpiewa "czy weźmiesz to co ze mnie pozostało" - to prawda jest, że to wzbogacone tym co potem się zyskuje, jest pełnią i prawdą... bo tylko prawda się liczy. z dedykacją dla "Furii" - musicie być jak szalona rzeka...
Ty masz mnie za głupią dzikuskę! – to chyba najbardziej rozpoznawalny pierwszy wers piosenki stworzonej na potrzeby bajki. I raczej długo nic go nie przebije. Hit, jakim stał się utwór Kolorowy wiatr (w Polsce wykonywany przez Edytę Górniak) z pięknej animacji Pocahontas, znany jest chyba każdemu, kto nie urodził się wczoraj. Wiele bajek jednak ma swoje muzyczne hity, które z czasem zaczynają żyć swoim własnym życiem, nawet jeśli sama produkcja, z której pochodzą, odchodzi w zapomnienie. Są utwory, które żyją w naszym sercu, które nucimy, których słuchamy – choć samej bajki mogliśmy nie widzieć od lat. Dziś, z okazji Dnia Dziecka, nasze redaktorki wymieniają swoje trzy ukochane piosenki z bajek. Czy będzie wśród nich wspomniany Kolorowy wiatr? Musicie sprawdzić sami! We wstępie zdradzimy tylko, że w niniejszym tekście nie znajdziecie utworu muzycznego z żadnej z bardziej współczesnych animacji. Czy to znaczy, że kiedyś tworzono zdecydowanie lepsze piosenki do bajek? Wkładano w nie więcej serca? Na to również każdy musi odpowiedzieć sobie sam. My tymczasem zostawiamy Was z lekturą, życząc jednocześnie wszystkim (bo w każdym z nas tkwi dziecko) wszystkiego, co najpiękniejsze! Natalia Trzeja Uwolnij nas – z bajki Książę Egiptu Zawsze, niczym lwica, będę bronić stwierdzenia, że nigdy nie jest się za starym na bajki. Nie są tylko “lekką” rozrywką, ale zawsze niosą uniwersalne wartości, które nie tylko stanowią cenne lekcje dla młodych odbiorców, ale potrafią otworzyć oczy na pewne sprawy niejednemu dorosłemu. A nic lepiej nie trafia w nasze serducha niż dobry kawał muzyki. Pisząc to, zmierzyłam się ze swoją własną Mission Impossible, gdyż, w moim przypadku, wybrać ulubioną piosenkę z bajki, to jak kazać matce wybrać swoje ulubione dziecko. Po długich namysłach wybrałam swoją złotą trójcę i nie wybaczyłabym sobie, gdybym nie wspomniała o jednej z najpiękniejszych bajkowych piosenek, którą jest Uwolnij nas pochodzącej z animacji Książę Egiptu. Jako dziecko byłam oczarowana samym wykonaniem piosenki, gdzie słyszymy imponujący chór złożony z męskich wokali, co w połączeniu z pierwszymi próbami animacji 3D oczarowało moje dziecięce serduszko, lecz dopiero po wielu latach dotarło do mnie prawdziwe znaczenie słów Uwolnij nas. Książę Egiptu opowiada historię jednej z najsławniejszych postaci biblijnych – Mojżesza – i próbę wyprowadzenia zniewolonego narodu z Egiptu. Samą piosenkę możemy już usłyszeć na początku całej adaptacji, gdzie słyszymy wołanie o pomoc skierowaną bezpośrednio do Boga i to, jak naród cierpi, będąc pod panowaniem egipskiego faraona Ramzesa. Aż do krwi rani mnie żądło bata. W ustach mam słony pot z moich brwi. Elohim, Boże racz Dzieci Swych usłyszeć płacz. Wspomóż nas W chwili złej! Uwolnij nas! Pieśń przepełniona jest bólem, żalem i trwogą o własny byt. Nie jest to jedynie przejaw ludzkiej udręki, ale wołanie do samego Boga, który w chwili największego cierpienia staje się jedyną nadzieją na poprawę swojego losu. Nie jest to dzieło skierowane tylko do osób wierzących, a sama historia Mojżesza została przedstawiona w sposób uniwersalny; nie jest to tylko prorok, ale również i nastolatek ze swoimi małymi grzeszkami. Piosenka ma na celu uwypuklenie ludzkiej beznadziei i tego, że człowiek nie zawsze z dumą stawia czoła przeciwnościom; ukazuje naszą prawdziwą, człowieczą stronę, gdzie nie zawsze jesteśmy tymi potężnymi, a za to pogrążamy się w naszej tragedii, wołając o pomoc wszystko i wszystkich. Niewolnicy wyraźnie krzyczą do swojego Boga, ale czy On to wszystko słyszy? Uwolnij nas! Litość miej! Wydobyć się Z żaru pustyni daj! Daj, Panie, nam, Jak obiecywałeś dać! Daj, Panie, nam Obiecany kraj! Widać, że czekali już zbyt długo, a fraza Litość miej! podkreśla jak bardzo pragną, aby odnaleźć swój Obiecany kraj. W pewien sposób zarzucają Bogu brak łaski i opatrzności, z którymi jest tak powszechnie kojarzony, więc nic dziwnego, że taka bezpośredniość w zarzutach Jak obiecywałeś dać! wydaje się być nieadekwatna – jednak jest w pełni uzasadniona. Uwolnij nas ukazuje ludzki dramat, kryzys wiary, ale i piękną historię nadziei, szczególnie w partii śpiewanej przez Ofrę Haza, która wcieliła się w rolę matki Mojżesza. Całość zamyka niesamowite wykonanie, z jednej strony słuchamy męskiego chóru, który tworzy naprawdę niepowtarzalny klimat, ale z drugiej słyszymy kochającą matkę, która zrobi wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo swojemu synowi, posuwając się nawet do ryzykownych kroków (jak słynne umieszczenie dziecka w koszyku i puszczeni go z nurtem rzeki). W tej roli Ofra pokazuje jak mocny (a wręcz potężny!) posiada głos. Książę Egiptu - Uwolnij nas Strach jest nieodłączną częścią naszej natury, a Uwolnij nas nie pokazuje ludzi jako heroicznych wojowników, którzy zniosą każde cierpienie, lecz uwydatnia tę jej część, która sprawia, że w obliczu trwogi dajemy wyraz naszej udręki, krzycząc o pomoc. Bo tacy jesteśmy i tacy pozostaniemy. I nie ma w tym nic złego. Męczeństwo, trwoga, wiara, zwątpienie, ale i miłość i nadzieja. To wszystko jest w tym utworze, a słuchając go, za każdym razem dostaję dreszczy. Zrobię mężczyzn z was – z bajki Mulan Każda dziewczynka miała swoją ulubioną księżniczkę, do której za wszelką cenę chciała się upodobnić. Chociaż wielką miłością darzę Bellę z Pięknej i Bestii i to w niej upatrywałam swojego księżniczkowego odpowiednika, to jednak moją postacią number #1 była (i chyba nadal będzie) Mulan. Może dlatego, że uosabiała cechy, których zawsze w sobie szukałam, lecz wiecznie mi ich brakowało, dlatego nie mogło na mojej liście zabraknąć piosenki z tejże bajki, pomimo tego że utwór, który wybrałam, nie jest śpiewany przez protagonistkę, ale przez główną męską postać. W piosence uwydatnia swój zahartowany, żołnierski charakter, a całość została zaśpiewana nie przez Shanga – Super Gościa, ale Shanga – Dowódcę, który twardo i zdecydowanie szkoli swoich wojowników (i słuchaczy). Piosenka obecnie stanowi jeden z najlepszych motywatorów, a poprzez swoją bezpośredniość, bolesną prawdę i nieco grubiańskie odzywki może obudzić w nas wojownika, o którego istnieniu nie mieliśmy pojęcia. Lekkie głaskanie po główce i powiedzonka typu: Jesteś super!, Dasz radę!, Nie ma co się martwić! nie robią już na nas żadnego wrażenia, gdyż, bądźmy szczerzy, słyszymy je wszędzie, zawsze, od wszystkich i do wszystkich. Więc jak tu ruszyć swoje cztery litery i wziąć się w końcu w garść? Posłuchać się Shanga, który zrobi mężczyzn z nas. Utwór wykonaniu Macieja Molędy nie bawi się ze swoich słuchaczem i mówi wprost o niezastąpionej wartości ciężkiej pracy, a poprzez dość aroganckie stwierdzenia wzmacnia nasz charakter, bo właśnie na tego typu wyrażenia będziemy stale wpadać. Lepiej odejdź, bo dla ciebie brak miejsca Więc gnaj stąd co tchu Z ciebie nic nie da się zrobić tu! Pod tym względem piosenka nie należy do tych grzeczniejszych (i całe szczęście!), ale za to dodaje nam kopa, aby wziąć się za siebie i trochę ciężej popracować nad nami samymi. Bo jak reagujemy na stwierdzenie: Z ciebie nic nie da się zrobić tu? – Nie? To popatrz!. Bierzemy się w garść, określamy cel i ruszamy na podbój przy akompaniamencie piosenki z animacji Mulan! Musicie być jak szalona rzeka Jak tajfun, który obali mur A równocześnie tak tajemniczy Jak księżyc co, wygląda tu zza chmur Mulan - Zrobię mężczyzn z was (tekst) [Polish] Maciej Molęda ze swoim głosem wpasował się w wojskową atmosferę, co dało obłędny efekt, który idealnie wkomponował się w historię młodej wojowniczki; piosenka nie tylko stanowi nieodłączny element soundtracku tej kultowej animacji, ale dodaje pozytywnej energii, stając się mottem dzisiejszych, nieco nowocześniejszych, rycerzy. Nieważne, jak duże kłody rzucają nam pod nogi, musimy być jak szalona rzeka i jak tajfun, który obali mur. I z tymi słowami powinniśmy iść przez życie. Nigdy nie ulegnę – z bajki Mustang z dzikiej doliny Porzucam nieco księżniczkowe, a nawet ludzkie, vibes, a obiektem moich westchnień czynię jednej z moich ulubionych bajek (chociaż, w moim przypadku, prawie każda animacja zyskuje tytuł: Ulubiona, ale co tam! Wszystkie są super!). Mustanga chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, ale jeśli ktoś nigdy nie słyszał tego kultowego tytułu to… Shame on you! Bo uważam, że jest to jedna z najlepszych animacji 2D, jakie do tej pory powstały (ale wracam do tego, co powiedziałam wcześniej: Wszystkie uwielbiam!), lecz w tym przypadku nie uczestniczymy w historii pewnej księżniczki czy innej kobiecej postaci, która stawia czoła przeciwnościom, a za to śledzimy losy tytułowego… konia. Więc nic dziwnego, że jako wielka miłośniczka każdego żyjątka musiałam wybrać chociaż jedną bajkę skupioną na losach jakiegoś zwierzątka. Ale wracamy do piosenki. Nigdy nie ulegnę zachwyca nie tylko wokalem Macieja Balcara, ale i samym tekstem, który, jak w przypadku Zrobię mężczyzn z was, stało się moim ulubionym coachem. Rockowe wykonanie jest tylko wisienką na torcie tego arcydzieła. I jedno wiem: Nie poddam się. Ze wszystkich sił próbować chcę. Ni kroku wstecz, to ważna rzecz. Wy z drogi mej zabierajcie się precz. W jesienną chandrę czy obecnie w majową pogodę, która za bardzo nie rozpieszczała do tej pory, utwór idealnie rozproszy nieco depresyjne myśli, a ten diabełek, co siedzi zwykle na lewym ramieniu i szepcze frazy typu: Jesteś beznadziejny czy Niedobrze mi na twój widok może w Mustangu wyczuć groźnego rywala. I bardzo dobrze. Bo kto nie doda nam lepszej motywacji do działania niż animowani bohaterowie i porządna dawka bajkowych piosenek. Więc tak jak nasz przebojowy koń, bierzemy się w garść i idziemy przed siebie z dobrze wyuczonymi słowami: I jedno wiem: Nie poddam się. Ze wszystkich sił próbować chcę. Mustang z Dzikiej Doliny - Nigdy nie ulegnę Nie wiecie, co w moim sercu się kryje. Chcę żyć – i przeżyję. Nigdy nie ulegnę, nigdy nie ulegnę wam, nie. Mogłabym tak cytować całą piosenkę, aby pokazać, jak bardzo jest motywująca, a wraz z chwytliwą melodią podbija moje serce przez ostatnie..*ekhm*…”parę” lat. Ale to jest właśnie urok bajkowych piosenek: zachwycały, zachwycają i będą zawsze zachwycać (czy już wspominałam, że je uwielbiam?). Zawierają w sobie uniwersalną prawdę, która nie tylko uczy dzieci, ale pomaga otworzyć oczy dorosłym na to, co tak naprawdę ważne. Dlatego zawsze będę bronić animacji, szczególnie tych starszych, i przekonywać wszystkich, że na bajki nigdy nie jest się za starym. A jaka jest lepsza okazja na odświeżenie bajkowych sentymentów niż Dzień Dziecka! A nawet jeśli pewien dorosły będzie próbował stłamsić swoje wewnętrzne dziecko, to koniecznie trzeba przypomnieć sobie tekst z tej piosenki: Nigdy nie ulegnę, nigdy nie ulegnę wam, nie! Sylwia Sekret Oczywiście, że przyszedł mi do głowy Kolorowy wiatr z bajki Pocahontas! Ale po pierwsze: uznałam, że któraś z moich redakcyjnych koleżanek o nim wspomni (i nie myliłam się!), a po drugie: uznałam, że to jednak wybór zbyt oczywisty, choć sam tekst i jego przekaz – trzeba mu to oddać – jest ważny, uniwersalny i mądry, zwłaszcza jak na piosenkę z animacji dla dzieci. Po trzecie jednak i najważniejsze – choć uważam, że utwór, który w polskiej wersji wykonuje Edyta Górniak, jest piękny i ponadczasowy, to jakoś nigdy nie należał do moich ulubieńców. Albo inaczej – uwielbiam ten kawałek, ale postanowiłam w niniejszym tekście wspomnieć o utworach, które darzę muzycznym uczuciem bardziej z sentymentu… słowem: są to ulubieńcy mojego serca, a nie rozumu. A oto i oni: Pewnego razu w Nowym Jorku – z bajki Oliver i Spółka Pierwszy raz obejrzałam tę bajkę wiele, wiele lat temu, odtwarzaną z kasety VHS w domu mojej przyjaciółki. Zabijcie mnie, ale nie pamiętam, ile mogłyśmy mieć wtedy lat. Jedno jest pewne: ona miała o 4 mniej niż ja i może Was to zdziwi, ale ten stan rzeczy utrzymuje się aż do tej pory – czyli już ponad 20 lat. To była jedna z jej ulubionych bajek i z tego względu (a także dlatego, że i ja nie pozostałam obojętna jej urokowi) nie był to nasz ostatni seans. Oliver i Spółka to historia małego rudego kotka, zostawionego na pastwę losu w kartonowym pudle, gdzieś na jednej z zatłoczonych ulic Nowego Jorku. Wkrótce jednak przezwycięży przeciwności losu i znajdzie nie tylko przyjaciół (tam, gdzie nikt by się tego nie spodziewał), ale także prawdziwy dom. W tym animowanym filmie z 1988 roku (o rany – bajka ma tyle lat, co ja!) jest sporo piosenek, ale mnie za serce chwyciła wtedy (i nadal chwyta – przyznaję) ta pierwsza, od której wszystko się zaczyna, która wprowadza nas w świat Olivera i Spółki; która jest jednocześnie smutna i wzruszająca, jak i podnosząca na duchu i dająca nadzieję. Ściśle wiąże się ona z sytuacją głównego bohatera, bo przecież słyszymy: Jeśli w Nowym Jorku wszystko to ma się zdarzyć Czemu zimną falą znów zapada noc? Z nieba tyle wody leje się Że byś psa nie wygnał nawet, nie Co tu robi więc mały, rudy kot? Jej przekaz jest jednak również bardzo uniwersalny, wyrażony jednocześnie prostymi słowami, z melodią wpadającą w ucho, tak, by nawet młodsi widzowie wynieśli coś z treści utworu: Wczoraj nie było cię Lecz ktoś już o tobie wie Nie cofaj nigdy się Choćby o krok Marzyć to nie grzech Ty rób to, nawet kiedy pech Cały czas podąża drogą twą. I co ja poradzę na to, że nawet teraz, wiele lat po pierwszym seansie Olivera i Spółki wzruszam się, kiedy słyszę ten utwór? I, nie ukrywam, do tej pory ta głupia stara baba (nadal chodzi o mnie) lubi go sobie czasem pośpiewać. Gdzie jesteś – z bajki Niezwykła przygoda Kubusia Puchatka To nie jest wybitna piosenka. Znam wiele lepszych, piękniejszych, mądrzejszych, bardziej zapadających i w pamięć, i w ucho. Ale Kubuś Puchatek to, odkąd nauczyłam się czytać, moja ulubiona bajka, a wszystkie zwierzaki ze Stumilowego Lasu (nigdy Stuwiekowego!) – moi ukochani bajkowi bohaterowie. To książka z tymi postaciami była pierwszą, jaką kiedykolwiek dostałam (do tej pory mam dwie takie, sprzed lat, z dedykacją od rodziców). I nawet, jak już byłam starsza, szukałam pretekstu (na przykład w postaci mojej siostrzenicy), by obejrzeć stare lub nowe przygody Kłapouchego, Królika, Prosiaczka, Tygryska i reszty. Jedną z moich ukochanych, pełnometrażowych opowieści o Misiu o Bardzo Małym Rozumku była (i jest) bajka Niezwykła przygoda Kubusia Puchatka. To opowieść o stracie, ale i o tym, że nie zawsze musi być ona ostatecznością, a czasami jest początkiem czegoś nowego. To również przygoda – pełna humoru, ale i lęków naszych bohaterów. Wyruszają oni bowiem na poszukiwania Krzysia po tym, jak Puchatek znalazł od niego list, w którym chłopczyk informuje go, że od teraz musi chodzić do szkoły i nie będą już widywali się tak często. Jednak Kubuś nie potrafi czytać – zanosi więc liścik do jedynej oczytanej głowy w Stumilowym Lesie – do Pana Sowy. I choć wszyscy są przekonani o jego mądrości i umiejętności czytania, to Sowa… nie jest aż tak biegły w tej sztuce. W efekcie przekręca wiele słów, a z listu odczytuje, jakoby Krzyś miał poważne kłopoty. Anna Maria Jopek & Grzegorz Markowski - Gdzie jesteś Zwierzęta ruszają więc z odsieczą. I w pewnym momencie, kiedy Kubuś, samotny, odcięty od przyjaciół, traci nadzieję, że kiedykolwiek jeszcze zobaczy Krzysia, śpiewa właśnie ten utwór (wykonywany także przez Grzegorza Markowskiego i Annę Marię Jopek. Strasznie się wzruszałam, jak słuchałam tego utworu. Ale czy można mnie winić? Posłuchajcie sami, o, tam – troszkę wyżej. Ani słowa – z bajki Hercules Na koniec wybrałam utwór, który – tak dla odmiany – mnie nie wzrusza, a wręcz przeciwnie: zawsze wywołuje we mnie rozbawienie. Już sam początek, pierwszy wers, mnie bawi, a piosenka słuchana z odpowiednim fragmentem z bajki, tym bardziej każe się uśmiechnąć. Chórek złożony z Muz, który towarzyszy śpiewającej Megarze, wypada wprost komicznie. Utwór jest o miłości, owszem, ale podchodzi do niej w sposób może nie tyle prześmiewczy, co z przymrużeniem oka, nie bawiąc się w bycie sentymentalną balladą, jak to zazwyczaj bywa przy okazji tego typu opowieści. Megara jednak nie jest typem Disneyowskiej księżniczki i nie zamierza poddać się uczuciu – wypiera się miłości do Herculesa i walczy z nią, nazywając siebie przy okazji głupią kozą, co zawsze mnie śmieszy. Na koniec oczywiście kobieta ulega sercu i przyznaje, że kocha mężczyznę, ale nie odziera to piosenki z tego humorystycznego podejścia. Dzięki temu nie jest to wolna, melancholijna, a nawet romantyczna piosenka, lecz skoczny utwór, przy którym można się dobrze bawić – a przynajmniej ja się świetnie bawię, kiedy go słucham lub (co gorsza dla mojej rodziny i znajomych) śpiewam. Polska wersja językowa świetnie sprostała tłumaczeniu – rymy są zachowane, a utwór nie traci ani rytmu ani sensu. Przyznajcie sami – mało która bajka mówi o miłości w ten sposób: Ofiarę złóżcie z głupiej kozy, co sama sobie winna jest. Myślałam: „Jakoś się ułoży”, lecz między mity to muszę włożyć. Herkules - Ani słowa (Polish) HD Późniejsze słowa: To jakiś banał, lat przybywa, a serce coraz głupsze. Mój rozum krzyczy: „Weź się w karby!” Lecz serce głuche gdy się uprze. Spokojnie mogę odnieść do siebie i do mojego sentymentu do bajkowych piosenek ;). Natalia Chrobok Miłość rośnie wokół nas – z bajki Król Lew Wybrać trzy tytuły piosenek z bajek to nie lada wyzwanie. Ja kocham bajki. Ko-cham. Dla mnie przeniesienie się w magiczny świat, powracanie do bohaterów, których znam, których uwielbiam, z którymi się wychowałam, jest czymś, czego nie potrafię wyrazić przyziemnymi słowami. Mogę się założyć, że znacie to uczucie. Tak jakby… wracało się do domu. Myślę, że właśnie z tym mogłabym to porównać. I choć mogę wymieniać bez końca piosenki, które siedzą głęboko w moim serduchu, musiałam wybrać trzy. Na pierwszym miejscu stawiam Miłość rośnie wokół nas z Króla Lwa. Jak już wspominałam we wcześniejszym Trzy po trzy, Simba i Nala to jedna z moich ulubionych par popkultury. Taka idealna, bajkowa miłość, zrodzona z przyjaźni. No, kto z nas nie lubi od czasu do czasu popatrzeć na tak nieskazitelne uczucie? Piosenka towarzyszy mi od dziecka, aż po dziś dzień. Jest niezwykle wciągająca, a odsłuchana raz, gra nam w uszach już przez cały dzień. Miłość rośnie wokół nas, w spokojną jasna noc, nareszcie świat, zaczyna w zgodzie żyć Magiczną czując moc Król Lew-miłość rośnie wokół nas To taka błoga, kojąca jak balsam melodia. No i słowa, beztroskie, łagodne, po prostu stworzone z czułością i troską. Takie piękne. Mogłabym rozpłynąć się, słuchając tego, raz jeszcze i jeszcze. I zawsze mnie wzrusza! Wciąż dziwi mnie, dlaczego jeszcze nie słyszałam jej podczas pierwszego tańca na weselu moich znajomych? Przecież tam aż roi się od uczuć, o których marzy się przez całe życie! PS Kto też czeka na filmowego Króla Lwa i będzie śpiewał razem ze mną w kinie? Nie mogę się doczekać! Kolorowy wiatr – z bajki Pocahontas Kto nie zna tej piosenki, niech pierwszy rzuci kamień! Jak napiszę “kocham”, to będzie to już nudne? No, ale nie mogę inaczej. Kocham! Nie tylko piosenka jest idealna, ale także… cała bajka. Pocahontas to jedna z moich ulubionych, wyśnionych postaci. Jest taka piękna, taka… oryginalna, taka mądra. Jej miłość do natury, do zwierząt i roślin, dostrzeżenie magii w wydawałoby się – czymś zwyczajnym – wciąż mnie inspiruje i poucza. Przypomina, że powinnam częściej wychodzić z domu i szerzej otwierać oczy na życie toczące się wokół mnie: w lesie, na łące, na polu. Piosenka, o której piszę, jest tą najbardziej charakterystyczną z Pocahontas. Głos Edyty Górniak nigdy nie był bardziej czarujący niż w tym utworze. Idealne wykonanie, przenosi w inny wymiar, w lepszy świat. Ty myślisz, że są ludźmi tylko ludzie, Których ludźmi nazywać chce twój świat, Lecz jeśli pójdziesz tropem moich braci, Dowiesz się największych prawd, najświętszych prawd. Czy wiesz, czemu wilk tak wyje w księżycową noc? I czemu ryś tak zęby szczerzy rad? Czy powtórzysz te melodie, co z gór płyną, Barwy, które kolorowy niesie wiatr Edyta Górniak - „Kolorowy wiatr" (piosenka z filmu „Pocahontas”) Słowa dają niezwykle do myślenia, są tak dopieszczone, i – muszę to napisać – perfekcyjne. Za każdym razem, gdy słyszę fragment o tym, że głaz ma duszę, imię ma i zaklęty w sobie czas, chcę wyjść na zewnątrz i okazać trochę czułości kamieniom, głazom, wszystkiemu, co znajdę. Możesz zdobyć świat, lecz to będzie tylko świat – uważam, że ten kawałek tekstu powinien stać się mottem życiowym każdego z nas. Musimy nauczyć się tego, co wartościowe, dobre i naprawdę ważne. Zobaczmy tę duszę w głazie, w drzewie, w liściu. Spójrzmy innym okiem na otaczające nas życie, a dostrzeżemy Disneyowską magię. Kurczę, czy nie jest to niezwykłe? Bo ja już wzruszyłam się maksymalnie. Chyba naprawdę powinnam dozować sobie te bajki! Ty druha we mnie masz – z bajki Toy Story Nie mogło zabraknąć tutaj Toy Story! No, cudowna, cudowna bajka! Też darzycie ją takim wielgachnym uczuciem? Chyba nie da się inaczej. Ty druha we mnie masz najbardziej kojarzy mi się z gromadą świetnych zabawek, które uczą, bawią, które wzruszają i są przykładem wspaniałej przyjaźni. Cudowny głos Stanisława Soyki momentalnie przywołuje hektolitry wspaniałych, beztroskich wspomnień, przy których nie da się nie uronić ani jednej łzy. Przyjaźnie z dzieciństwa, niezapomniane przygody, co minutę wymyślane nowe zabawy – to wszystko wraca jak bumerang. I choć jest to w pewien sposób artystycznie smutne, melancholijne, to jednak niepowtarzalne, przepiękne i bardzo potrzebne. Dobrze jest wrócić do przeszłości, dobrze jest zobaczyć bajkę, dzięki której spotkamy się z bohaterami, będącymi dla nas niegdyś całym światem, dobrze jest usłyszeć znaną melodię i po prostu… zapomnieć się. Ty druha we mnie masz Ty druha we mnie masz Kiedy masz kłopot, diabeł z nim Pomocy trzeba ci – wal jak w dym Razem trzymajmy się, przekonasz się Że ty druha we mnie masz I pobyć znów dzieckiem, i zaśpiewać z całych sił. I jak wspaniale jest zobaczyć całą trylogię Toy Story, wiedząc, że latem będziemy mieć możliwość przeżycia nowej przygody z Chudym. Buzzem Astralem i całą resztą! Toy Story 4 już niedługo – ja czekam z niecierpliwością i piosenką Ty druha we mnie masz na ustach! A na Dzień Dziecka życzę wszystkim obudzenia w sobie tego dawnego siebie i zaśpiewania ukochanej piosenki z bajki – co sił! Druha We Mnie Masz - Stanisław Soyka [Toy Story Music Mania] [1/10] Fot.: DreamWorks Animation, Walt Disney Pictures, Walt Disney Television Animation, Pixar Animation Studios Przeczytaj także: Trzy po trzy #1: Ukochane filmy z dzieciństwa Podobne wpisy:
musicie byc jak szalona rzeka